
Nikt, dosłownie nikt: …
Jacek Kurski: ludzie chcą tego filmu!
Zenek
Zenon Martyniuk to obok Fryderyka Chopina najsłynniejszy polski kompozytor. Jako jeden z niewielu artystów doczekał się wielkiego muralu na swoją cześć (1:0 z Chopinem) oraz benefisu marzeń który obejrzało przed telewizorem miliony Polaków (2:0). Posiada również własny napój energetyczny oraz poleca kulki na wielkie karpie (3:0). Zenek Martyniuk niewątpliwie jest człowiekiem renesansu i niekwestionowanym królem muzyki disco-polu. Telewizja Polska wychodząc na przeciw oczekiwaniom Polaków, postanowiła sportretować postać artysty i w rytm muzyki disco pokazać ciężką drogę na sam szczyt.
Jak do tego doszło?
Podlasie lata 80. Trudne czasy bez YouTube, Starbucksa czy Ubera – chociaż to mogło by się akurat niektórym podobać. Młody Zenon Martyniuk wraz z kolegami wybiera się do lokalnego Empiku gdzie oprócz spirytusu, fajek i skarpet można kupić muzykę na kasetach magnetofonowych. „Muzyka nagrana czyściutko” zachwala sprzedawca więc jakość towaru oscyluje w okolicy 64kb/s. Biorą kasetę a przy okazji Zenek „pożycza na zawsze” gazetę Bravo z plakatem swojego idola Limahla (tego on „Never Ending Story”). Chce być jak on. Chce grać muzykę i dawać ludziom radość. Po kradzieży ucieka rowerem z miejsca zdarzenia.
Gwiazda.
Do miejscowości Zenka przyjeżdża kuzyn wraz z zespołem. Zenek chce iść z chłopakami na koncert do remizy ale młodemu artyście zostaje rzucona pierwsza poważna kłoda pod nogi. Matka mu się każe uczyć z matematyki. Po krótkich negocjacjach, piątka z kartkówki i obecność na porannej mszy w kościele, matka ulega i pozwala Zenkowi wziąć udział w imprezie. Podczas koncertu kuzyn zaprasza Zenka na scenie a ten ze nieśmiałej płotki przeistacza się w wielkiego scenicznego karpia. Tłum szaleje, kobiety rzucają się na niego jak na promocje w Rossmanie. Następnego dnia Zenon śpiewa w kościele Ave Maria. Śpiewa jak anioł a ludzie płaczą ze wzruszenia. Po mszy do Zenka podchodzi Rysio z Klanu i pyta się pękającej z dumy matki czy Zenek mógłby zagrać na weselu jego córki. Płaci w wódce. Niczym Eminem przygotowuje się do pierwszego poważnego koncertu zapisując fonetycznie na kartce słowa zagranicznych hitów. Wesele udane a kariera Zenona nabiera rozpędu. Staje się znany i lubiany.
Życie to są chwile.
Reżyser filmu stosuje dziwne zabiegi artystyczne. Raz pokazuje Zenka starego, raz młodego, raz film przypomina paradokument a w finale to widać, że już wszedł mocniejszy trunek. Żeby dodać trochę pikanterii, w tym nudnym jak zupa pomidorowa filmie, dochodzi do fikcyjnego porwania syna Zenka. Zenon niczym Liam Neeson w „Uprowadzonej” odbija syna. Brakuje jeszcze pościgów, strzelanin i muzyki Zenka.
Przekorny los.
W produkcji TVP brakuje polotu i finezji w tych barwnych czasach. Nie jest to film ukazujący blaski i cienie kariery Zenka, dylematy, problemy z jakimi zmagają się muzycy. Wszystko przychodzi mu z taką łatwością jak w piosenkach disco-polo. Nawet los nie jest mu przekorny. Film jest laurką zakochanego fana. Czy na taką produkcję zasługuje król disco polo? Szkoda…
Ode mnie ocena 2/10.
Film dostępny jest za 23,37 zł w serwisie TVP VOD oraz na platformie Netflix
