
Jest taki horror “Chiche miejsca” w którym trzeba być chicho bo inaczej przyjdą potwory i zrobią “jesień średniowiecza”. W średniowieczu a konkretnie latach 90 takimi cichym miejscem były pokoje lub salony rodziców. Zbierały się tam dzieciaki i odpalały gierki na swoich Commodorkach, Amigach czy Pegazusach.
Podczas ceremonii wgrywania gry z kasety czy dyskietki należało wstrzymać oddech i nawet nie pierdnąć, ponieważ każda zbędna wibracja czy decybel mógł pokrzyżować plany. “Chicho, bo się nie wgra”. Z perspektywy czasu wydaje się to bezsensowne ale w sumie skoro działało to nie było takie głupie :)
Kiedy uruchomienie gry kończyło się fiaskiem każdy pretekst był dobry żeby znaleźć winnego i wylać na niego żale. Oczywiście były to sporadyczne przypadki wynikające z fizycznego uszkodzenia nośnika lub zabrudzenia. Dmuchanie na dyskietkę, przecieranie spirytusem czy delikatne pukanie w komputer w niektórych przypadkach pomagało.
“Chicho, bo się nie wgra”
Grało się we wszystko jak leciało a dżojsticki łamały się jak kredki bambino.
Z wypiekami na twarzy czytało się o nadchodzących nowościach w Secret Service a w szkole dyskutowało się o tym co aktualnie jest grane.
Oczywiście nie wszyscy byli entuzjastycznie nastawieni do nowych technologii i często ta dziwna rozrywka była krytykowana. Można było od niej oślepnąć, powodować przemoc a nawet czcić samego Szatana. Pamiętam jak w podstawówce zostali wezwani rodzice pewnego ucznia bo ten przyniósł do szkoły Pegazusa który miał służyć do produkcji narkotyków. Tych samych, którymi nasączone były kolorowe karteczki które zbierało się do segregatora :)
Moje top 5 gier z dzieciństwa które się wgrały
Sensible World of Soccer
W dzisiejszej Fifie jest tyle detali że można dostrzec idealną fryzurę Ronaldo i który kibic wpierdziela słonecznika w jakim sektorze. Sensible Word of Soccer to biegające pixele, strzelające pixelowatą piłką do pixelowatej bramki. Niezliczona ilość drużyn, możliwości menażerskie, dynamika oraz ogólna grywalność sprawiają, że tytuł ten jako niewiele gier retro przetrwał próbę czasu i do dzisiejszego dnia organizowane są turnieje np. na Pixel Heaven. Liczy się nie ilość detali a jakość.
Another World
Pierwsza gra która powodowała opad szczęki do piwnicy. Została ona stworzona w pojedynkę przez jakiegoś szalonego francuza Érica Chahiego. Opowiada ona historię młodego naukowca, który na wskutek nieudanego eksperymentu przeniósł się do innego świata. Niczym u Hitchcocka akcja rozpoczyna się z wysokiego C:\. Goni nas jakiś przerośnięty dzik! Rewelacyjna grafika, świetna historia oraz poziom trudności sprawił, że gra która na stałe zapisała się czionką comic sans w dziejach gier komputerowych.
Pang
W skrócie gra polegała na lataniu po świecie i zbijaniu kulek. Odwiedzaliśmy stolice Europy, Afryki, Azji, ameryki a nawet Antarktydę. Ładna grafika, świetna muzyka pasująca do lokacji oraz bardzo wysoki poziom trudności. Można było nawet grać na dwa joysticki.Po latach powstał nawet remake z ulepszoną grafiką, nowymi planszami i spluwami ale to już nie jest to co kiedyś (kurła!).
Franko
Polska bijaktyka osadzona w naszych szarych, jak jednowarstwowy papier z makulatury, klimatach lat 90. Głównym bohaterem jest Franko który zaprzysiągł pomścić krew swojego kumpla Alexa. Idzie w prawo i pierze wszystkich jak leci. Dresiarzy, Punków, Skinów a nawet Zomowców wygłaszając przy tym słynne “spadaj pierdoło” czy “brykaj”. Grafika jak z Painta, koślawa animacja, długie loadingi. Wszystko to rekompensowały przekleństwa, przemoc oraz rozjeżdżanie maluchem starych bab na pasach.
Giana Sisters
Psychodeliczna muzyka, dziwi przeciwnicy oraz zamiast wąsatego hydraulika, skacząca dziewczynka z punkiem na głowie. Był to nawet całkiem udany klon Mario Bros na grzybach. Dodatkowo psychodeliczna muzyka sprawiała, że sam diabeł wychodził z ekranu i proponował garnki oraz koc z wełny czesanej z wielbłąda. Gra doczekała się remastera na konsole i telefony komórkowe.
A jakie są Wasze ulubione gry z dzieciństwa?